Dr Włodzimierz Bodnar zasłynął niekonwencjonalnym podejściem do leczenia zachorowań na koronaświrusa. Medyk, jako jeden z nielicznych, stosował w tym celu amantadynę. Teraz grożą mu surowe konsekwencje.
Doktor Włodzimierz Bodnar jest pulmonologiem z Przemyśla. Mężczyzna „zasłynął” stosowaniem amantadyny w leczeniu chorych na koronaświrusa. Bodnar „odważył się” pójść pod prąd aktualnego nurtu i zastosować terapię, którą wyklęły środowiska medyczne. Jak sam twierdzi, leczenie chorych tym środkiem przyniosło nad wyraz dobre rezultaty. Amantadyną leczył się m. in. wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, jak i radny sejmiku województwa podkarpackiego, Jacek Kotula.
Dr Bodnar zaczął walkę amantadyną jeszcze w 2020 roku, podczas „drugiej fali”. Jak twierdził, jego głos na temat możliwości wykorzystania amantadyny w leczeniu pacjentów został przemilczany.
– Apelowałem od wielu miesięcy i pisałem, gdzie tylko mogłem. Moje głosy odbijały się jak od betonu, tylko żadnym echem – napisał lekarz.
– Innej drogi nie widziałem, żeby nagłośnić sprawę poprzez ludzi, którzy byli leczeni, przez ludzi, którym pomogłem, poprzez lekarzy, którzy leczą w Polsce. O leczeniu – o którym pisałem i wiele razy już mówiłem, pisane było w prasie – uważam, że jest skuteczne, sprawdzone. Na dzień dzisiejszy wiele osób jest wyleczonych, sprawdzonych, wielu lekarzy w Polsce leczy. Nie mówimy w tej chwili o 200, 300 przypadkach – mówimy w tej chwili o kilku tysiącach. Takie mamy dane od ordynatorów, od lekarzy w Polsce – podkreślił Bodnar.
Mimo, iż doniesienia drBodnara o skuteczności leczenia amantadyną po kilku miesiącach potwierdził sztab naukowców z Cambridge, polski lekarz popadł w tarapaty. Zainteresowała się nim Izba Lekarska, jak i Rzecznik Praw Pacjenta. Ten ostatni twierdzi, że stosowanie amantadyny stanowi „zbiorowe naruszanie praw pacjenta”. Wobec przychodni Optima, którą kieruje doktor, wszczęto postępowanie. Jako powód zamieszania podano, iż wspomniana amantadyna nie jest oficjalnie lekiem dopuszczonym do leczenia koronaświrusa. Brak bowiem badań potwierdzających skuteczność jej zastosowania. Zdaniem Rzecznika, dr Bodnar miał rzekomo narażać zdrowie swoich pacjentów.
– Rzecznik Praw Pacjenta wystąpił do Narodowego Funduszu Zdrowia o dane dzieci, którym podawano lek, a także o dane pacjentów, którzy mieli mieć podawany lek bez potwierdzenia zakażenia koronawirusem – napisali urzędnicy.
– Czy pacjenci są informowani, że stosowanie produktu Viregyt K w przebiegu COVID-19 nie jest wskazane w Charakterystyce Produktu Leczniczego; czy ordynuje się lek dzieciom; dlaczego lek był ordynowany pacjentom, którzy otrzymali negatywny wynik testu na koronawirusa oraz tym, którzy w ogóle nie mieli wykonanego testu – zapytywano w piśmie do doktora Bodnara.
– Z odpowiedzi przesłanych przez konsultantów wynika, że lek Vigeryt K nie jest zalecany w przebiegu Covid-19, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci, leczenie choroby COVID-19 tym lekiem nie jest też zgodne z aktualną wiedzą medyczną – informuje urząd Rzecznika Praw Pacjenta.
W obronie lekarza stanął szereg polityków i działaczy.
– Uważam, że karanie doktora Bodnara jest nieuczciwe i niesłuszne. Doktor ten raczej powinien dostać medal za to, że zawsze, od początku pandemii, pomaga pacjentom. Nie ma podstaw, aby wszczynać postępowanie wobec doktora Bodnara – stwierdził wiceminister sprawiedliwości.
Sam dr Bodnar ocenia, iż grożąca mu kara w wysokości do 5 milionów złotych to „kara za to, że odważył się leczyć ludzi”.
– Stosowałem i nadal stosuję lek bezpieczny i skuteczny mimo fali nagonki na moją osobę. Całą tę sprawę odbieram też jako przykład szkalowania mnie w oczach moich pacjentów – powiedział medyk.
lub zaloguj się aby dodać komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz